***
Ubrałeś mnie dzisiaj w słowa
zielone, leśne, baziowe, kwietne,
w krokusy Chochołowskiej,
nadzieję na rozkwit wiosenny,
w pierwiosnki, jak w dżdżu mgiełkę,
mieniące się rosą z rana,
w szafirowo rozkwitłe grona,
dostojne tulipany,
w jakby płatki śniegu
zawilców leśnych barwę,
skowronka arię w locie,
żurawi klangor sławny
ładem po niebie płynący,
w bociani klekot,
jaskółcze szybowanie,
w niedźwiedzi pomruk pobudki,
świstaka pogwizdywanie
i w majestatyczność czapli
brodzącej po mokrej polanie.
Ach, jakże cudnie, kwitnąco i wiotko
czułam się w wiosnę słów wystrojona,
lecz nagle odkryłam, że ta suknia
nie tylko dla mnie została skrojona.
Niech sobie zatem, bez żalu,
wszystko na wiosnę wybucha,
a pszczoły ucztują na słodko.
Bądź z nią, a ja rozkwitnę na nowo
burgundową, dumną magnolią.